Szkoła Misyjna
Nauka - informacje
Relacja z ostatniego
wyjazdu
Szkoła Misyjna im. Pawła Apostoła
E-Mail: biuro@szkola-misyjna.org
 
Foto relacja z ostatniego wyjazdu
im. Pawła Apostoła
MOŁDAWIA (GAGAUZJA)
09 - 22 września 2018
Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody...
W Joltai przeżyłam coś wyjątkowego, czas tam zwolnił. Nikt się nie śpieszył, ludzie witali się z nami na ulicach i pytali po co przyjechaliśmy albo po prostu jak nasz dzień mija. Mogliśmy chodzić do tych ludzi z jedzeniem bądź ubraniami i czasem aby okazać im miłość wystarczyło tylko być, wysłuchać ich, okazać im wsparcie. Ludzie nie mieli tam zbyt wiele, często nie mieli nic, ale dawali nam co tylko mają, co dla nich było najlepsze. Dzieci przytulały się do nas chcąc złapać chociaż odrobinę miłości, którą mogliśmy im dać . Było dużo rzeczy i historii, które dotykały mojego serca i chciałabym się podzielić jedną z nich. Pewnego wieczoru wraz z Darią poszłyśmy do Pani Leny, która miała trzech synów i córkę, aby jej przekazać pakiet. Nie zarabiał ona za dużo pieniędzy i często nie stać jej na słodycze dla dzieci. Powiedziała nam, że ma dwie krowy. Ja wtedy powiedziałam, że lubię krowy, więc spytała się czy chcemy napić się mleka prostu z krowy. Odparłyśmy, że tak, ale myślałyśmy że naleje nam mleka w szklanki a Pani Lena specjalnie dla nas poszła wydoić krowę i dała nam cały wielki słoik mleka. Nie mając za dużo dała nam co miała. To było coś niesamowitego. W dodatku jej pies chciał, abym go przytulała. Czułam że potrzebuje miłości. Poszłyśmy do Oksany (kobiety, która się nami tam opiekowała), ale ona jeszcze wtedy była u innych ludzi z pakietem, wiec usiadłyśmy pod domem obok. Wtedy wyszła starsza pani do nas i dała nam "kywyrmę" (jeden z typowych Mołdawskich posiłków), bo pomyślała, że jesteśmy głodne. To było bardzo miłe. Przeżyłam tam najlepszy czas w moim życiu. Uczyłam i wciąż się uczę jak okazywać miłość po prostu będąc. Chcę, aby to Chrystus był atrakcyjny. To miejsce uczy, że wcale nie trzeba się śpieszyć, mieć dobrych smartfonów i ciągle spoglądać w Internet. Ten spokojny czas uczył mnie, że można odnaleźć cichy głos Boga który mówi do Ciebie i usiąść do Biblii nie myśląc o tym, że zaraz ktoś zadzwoni, ale za to dać się pochłonąć jej opowieściom i być ich częścią. Można uwielbiać Boga bez wielkich świateł a twój strój wygląda skromnie. To było niesamowite przeżycie, coś co do końca nie umiem opisać słowami. Było to piękne pomagać tym ludziom i często nie słyszeć słowa dziękuje, ale wiedząc że nie robi się tego dla siebie tylko na Bożą chwałę.
Zachęcam do wyjazdów misyjnych.

PATRYCJA
Jestem Weronika. Jestem jedną z osób, które brały udział w wyjeździe misyjnym do Mołdawii, a także studentką Szkoły Misyjnej.
Był to mój pierwszy wyjazd na "wschód" za co jestem ogromnie wdzięczna Bogu za to, że mnie tam doprowadził. Już od dawna bardzo chciałam przekroczyć wschodnią granicę, która znajduje się niby tak blisko Polski, lecz dla mnie była daleką. Dopiero w Bożym czasie stała się bliską.

W Mołdawii mieliśmy okazję służyć Panu na różne sposoby. Mieliśmy spotkania z dziećmi, odwiedzaliśmy starsze schorowane osoby by dzielić się Ewangelią. Długo pozostaną w mojej głowie  twarze tych kochanych ludzi i to co mogliśmy tam z Bożej łaski doświadczyć. Niesamowicie podobało mi się, że mieliśmy możliwość "otwartych drzwi" tam gdzie mieszkaliśmy. Każdy kto tylko chciał mógł nas odwiedzać, napić się z nami herbaty, coś zjeść, porozmawiać..czy to bracia i siostry, czy mała dziewczynka, która jadła z nami obiad, czy  chory Pan Kola...Mieliśmy naprawdę błogosławiony czas..

I wiem, że to nie koniec misji, bo nasze całe powinno być misją...
Panie Boże dopomóż:-)

WERONIKA